Powiem Wam, że myślałam, iż jak zacznę haftować kota na czystej kanwie, to nie wrócę już do zakupionej anielicy na kanwie drukowanej.
Pomyliłam się jednak, gdyż nie tylko wróciłam do niej, ale też dość szybko idzie mi jej wyszywanie.
W porównaniu do ostatniego posta, przybyło dośc sporo- mianowicie prawie cała postać została wyhaftowana (odsłonięte części).
Myślę, że dlatego mi w miarę idzie teraz, bo nie muszę zbytnio myśleć przy tym hafcie.
Oczywiście trzeba pilnować kratek, które są poprzesuwane, ale to jest tyle co nic.
Zdaję sobie sprawę, że to żaden wyczyn haftować na kanwie z nadrukowanym wzorem, co też sama zauważyłam podczas wyszywania kota na czystej, ale przecież w tym wszystkim chodzi o naszą przyjemność:)
I nieważne czy ktoś haftuje na czystej, drukowanej kanwie, z wzorem czy bez niego- grunt, żeby kochać to, co robi i dążyć do doskonałości, którą tak ciężko jest osiągnąć:)
Może część z Was będzie miała inne zdanie i to rozumiem, ale takie jest moje:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Pozdrawiam serdecznie
Obserwatorzy
wtorek, 31 marca 2015
czwartek, 26 marca 2015
Cheltenham
Dziś wpadłam na bloga tylko na chwilkę.
Chciałabym pokazać Wam w jak uroczym mieście mieszka obecnie mój mąż.
Szkoda, że na razie nie mogę do niego dołączyć, ale w Polsce trzyma mnie babcia i praca.
Chociaż niewykluczone, że jeśli mi nie przedłużą w pracy umowy, która kończy się w maju, to pewnie wyjadę do męża.
Miasteczko, gdzie On mieszka nie należy do najmniejszych, ale też nie do dużych.
W ogóle jestem zauroczona budownictwem angielskim- śliczne jednorodzinne domki, największy market w budynku zabytkowym, no i te piętrowe autobusy:)
Chciałabym pokazać Wam w jak uroczym mieście mieszka obecnie mój mąż.
Szkoda, że na razie nie mogę do niego dołączyć, ale w Polsce trzyma mnie babcia i praca.
Chociaż niewykluczone, że jeśli mi nie przedłużą w pracy umowy, która kończy się w maju, to pewnie wyjadę do męża.
Miasteczko, gdzie On mieszka nie należy do najmniejszych, ale też nie do dużych.
W ogóle jestem zauroczona budownictwem angielskim- śliczne jednorodzinne domki, największy market w budynku zabytkowym, no i te piętrowe autobusy:)
I na koniec oczywiście absolutnie niezastąpione wiewióraski :)
sobota, 21 marca 2015
Koteczek
Wróciłam z powrotem do wyszywania kotka krzyżykami.
Dawno już się za niego nie zabierałam, a teraz jak mi wróciła wena w ogóle na wyszywanie to nie wiem w co mam ręce włożyć, bo chciałabym wszystko na raz, a tak się nie da:)
Wiosna przyszła i mam milion pomysłów i chęci, tylko czasu brak, bo porządki w domku i na podwórku przed domkiem robię.
Dodatkowo wróciła mi jeszcze wena na czytanie i tak jakoś po trochę próbuję to ogarnąć i poskładać do kupy, żeby robić po troszku, ale wszystko :)
Na szczęście mam taką pracę, że "lżejsze" wyszywanie nie wymagające myślenia mogę do niej zabierać, gdyż jeśli wszystko zrobię, co zrobione być musi, wolny czas mogę przeznaczyć na przyjemności. Co prawda pracuję po 13h dziennie, ale tylko 15 dni w miesiącu i co drugi tydzień mam długi weekend trwający piątek-sobota-niedziela :)
Myślałam, że nie przestawię się na taki tryb pracy, ale po upływie roku w niej stwierdzam, że jest to bardzo wygodne:)
Ale nie o tym miało być, więc teraz fotki kotka.
Tak było ostatnio:
A tyle przybyło w tym tygodniu:
I porównanie do całości haftu:
Teraz ten prawdziwy kotek- mojej sąsiadki, ale pod moją i babciną opieką.
jak widać zadomowił się u nas na dobre:)
Dawno już się za niego nie zabierałam, a teraz jak mi wróciła wena w ogóle na wyszywanie to nie wiem w co mam ręce włożyć, bo chciałabym wszystko na raz, a tak się nie da:)
Wiosna przyszła i mam milion pomysłów i chęci, tylko czasu brak, bo porządki w domku i na podwórku przed domkiem robię.
Dodatkowo wróciła mi jeszcze wena na czytanie i tak jakoś po trochę próbuję to ogarnąć i poskładać do kupy, żeby robić po troszku, ale wszystko :)
Na szczęście mam taką pracę, że "lżejsze" wyszywanie nie wymagające myślenia mogę do niej zabierać, gdyż jeśli wszystko zrobię, co zrobione być musi, wolny czas mogę przeznaczyć na przyjemności. Co prawda pracuję po 13h dziennie, ale tylko 15 dni w miesiącu i co drugi tydzień mam długi weekend trwający piątek-sobota-niedziela :)
Myślałam, że nie przestawię się na taki tryb pracy, ale po upływie roku w niej stwierdzam, że jest to bardzo wygodne:)
Ale nie o tym miało być, więc teraz fotki kotka.
Tak było ostatnio:
A tyle przybyło w tym tygodniu:
I porównanie do całości haftu:
Teraz ten prawdziwy kotek- mojej sąsiadki, ale pod moją i babciną opieką.
jak widać zadomowił się u nas na dobre:)
środa, 18 marca 2015
Moja mała wiosna
Niestety choć bardzo bym chciała nie posiadam działeczki, ani nawet większego ogródka.
Ale w związku z tym, że uwielbiam kwiatki, zrobiłyśmy z babcią taki niewielki wydzielony kawałeczek ziemi pod oknem w kuchni.
W porównaniu do niektórych z Was, jest to takie maleństwo, że w zasadzie nic nie znaczy, ale moje oczy cieszy bardzo:)
Daltego też w weekend zaopatrzyłam się w kwiatuszki i wsadziłam według zaleceń i rozmieszczenia mojej babciuni.
Za bardzo do powiedzenia nic nie miałam, bo już przy wyborze kwiatów byłyśmy niezbyt zgodne, ale na szczęście udało mi się przekonać ją do prymulek, które uwielbiam.
A tak oto prezentuje się mój mały "kawałek wiosny":
Pozdrawiam serdecznie:)
Ale w związku z tym, że uwielbiam kwiatki, zrobiłyśmy z babcią taki niewielki wydzielony kawałeczek ziemi pod oknem w kuchni.
W porównaniu do niektórych z Was, jest to takie maleństwo, że w zasadzie nic nie znaczy, ale moje oczy cieszy bardzo:)
Daltego też w weekend zaopatrzyłam się w kwiatuszki i wsadziłam według zaleceń i rozmieszczenia mojej babciuni.
Za bardzo do powiedzenia nic nie miałam, bo już przy wyborze kwiatów byłyśmy niezbyt zgodne, ale na szczęście udało mi się przekonać ją do prymulek, które uwielbiam.
A tak oto prezentuje się mój mały "kawałek wiosny":
Pozdrawiam serdecznie:)
piątek, 13 marca 2015
Anielica po długiej przerwie
Po dość długiej przerwie wróciłam do wyszywania krzyżykiem Anielicy na kanwie drukowanej.
Już mam ciut więcej wprawy niż na początku, więc krzyżyki stawiam w jednym kierunku i dużo lepiej to wygląda.
I najchętniej sprułabym te moje pierwsze wypociny, bo mi się nie podoba, ale troszkę mi szkoda czasu.
Sama na siebie jestem zła za ten początek, bo zamiast najpierw poczytać, to porwałam się z motyką na słońce i dlatego jest nierówno.
I oczywiście zamienniki Ariadny, które wzięłam zamiast DMC nie do końca są udane, ale zobaczymy jak już będzie całość, może to się jakoś będzie trzymać kupy.
Ale dość już gadania teraz czas na fotki:)
Pozdrawiam serdecznie:)
niedziela, 8 marca 2015
kawał czasu
Wiecie co, za każdym razem jak piszę kolejnego posta obiecuję sobie, że będę to czynić częściej.
I za każdym razem nic mi z tego nie wychodzi :(
Wasze słowa są dla mnie bardzo pokrzepiające i dają motywację do dalszej pracy, jednak ciągle coś się dzieje, co albo opóźnia moje robótkowanie, albo je uniemożliwia.
Tym razem dłuższa przerwa była spowodowana moim urlopem i pobytem u męża w Anglii:)
Mega odpoczęłam, ale też nie za bardzo miałam czas i wenę na robótki :)
I latanie samolotem nawet mi się podobało:) Tzn bardzo mi się podobało, ale zauważyłam, że dużo zależy od pilota. Za pierwszym razem bardzo łagodny start i takież lądowanie, za drugim nie było już tak miło, ale na pewno z chęcią wybrałabym się jeszcze raz w podróż samolotem:)
A cóż takiego robiłam, iż byłam zajęta??
Chodziłam notorycznie do parku i dokarmiałam tamtejsze wiewiórki :)
Są po prostu urocze i kilka z nich nie boi się i podchodzi bardzo ufnie do człowieka po smakołyk w postaci orzeszka:)
Czyż nie są urocze??
Pozdrawiam serdecznie :)
I za każdym razem nic mi z tego nie wychodzi :(
Wasze słowa są dla mnie bardzo pokrzepiające i dają motywację do dalszej pracy, jednak ciągle coś się dzieje, co albo opóźnia moje robótkowanie, albo je uniemożliwia.
Tym razem dłuższa przerwa była spowodowana moim urlopem i pobytem u męża w Anglii:)
Mega odpoczęłam, ale też nie za bardzo miałam czas i wenę na robótki :)
I latanie samolotem nawet mi się podobało:) Tzn bardzo mi się podobało, ale zauważyłam, że dużo zależy od pilota. Za pierwszym razem bardzo łagodny start i takież lądowanie, za drugim nie było już tak miło, ale na pewno z chęcią wybrałabym się jeszcze raz w podróż samolotem:)
A cóż takiego robiłam, iż byłam zajęta??
Chodziłam notorycznie do parku i dokarmiałam tamtejsze wiewiórki :)
Są po prostu urocze i kilka z nich nie boi się i podchodzi bardzo ufnie do człowieka po smakołyk w postaci orzeszka:)
Czyż nie są urocze??
Pozdrawiam serdecznie :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)