Ale w związku z tym, że uwielbiam kwiatki, zrobiłyśmy z babcią taki niewielki wydzielony kawałeczek ziemi pod oknem w kuchni.
W porównaniu do niektórych z Was, jest to takie maleństwo, że w zasadzie nic nie znaczy, ale moje oczy cieszy bardzo:)
Daltego też w weekend zaopatrzyłam się w kwiatuszki i wsadziłam według zaleceń i rozmieszczenia mojej babciuni.
Za bardzo do powiedzenia nic nie miałam, bo już przy wyborze kwiatów byłyśmy niezbyt zgodne, ale na szczęście udało mi się przekonać ją do prymulek, które uwielbiam.
A tak oto prezentuje się mój mały "kawałek wiosny":
Pozdrawiam serdecznie:)
Mały bo mały ale twój i masz o co dbać i się czym cieszyć. A ja nawet takiego kawałka nie mam. Zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńOj Ty masz za to u rodziców, a często ich odwiedzasz:)
UsuńCo tam, że mały Justynko. Ważne, ze serce tam wkładasz. A prymulki to bardzo dobry wybór, kwitną właściwie bez przerwy do jesieni :)
OdpowiedzUsuńPokazuj nam cały sezon, jak Ci się roślinki rozrastają :)
Pozdrawiam serdecznie.
Oj pokażę na pewno jeszcze nie raz, zwłaszcza, że to nie koniec roślinek, które tam zagoszczą:)
UsuńJa też uwielbiam prymulki, nie ważne czy duży czy mały ważne że cieszy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszy i to bardzo:)
UsuńMały ogródek = mało pracy, my z naszym już nie dajemy rady :( Mama kupiła 80 bratków... i prawie ich nie widać :(
OdpowiedzUsuńTo prawda, że mały ogródek to niewiele pracy, a w sumie cieszy chyba tak samo:)
UsuńKwiatunie śliczne :) już nie mogę się doczekać przyszłorocznej wiosny i mojego ogródka :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz się dzielić widokiem na swój ogródek:)
Usuń