Obserwatorzy

niedziela, 30 listopada 2014

Do kawusi:)

Hej Dziewczyny.

Dziś po niestety dłuższej nieobecności post będzie krótki i szybki.
Ostatnio nie na wiele miałam czasu- dużo nerwów i stresów w życiu prywatnym, a później przyjechał mój mąż po dwumiesięcznej nieobecności i te 5 dni, w których był, chciałam poświęcić Jemu.
Skończyło się na tym, że teraz tęsknota jest jeszcze większa, a ja bardziej zmęczona po zarwanych nockach spędzonych na m.in. pogaduszkach:)

Nie wiele mam czasu i szczerze mówiąc ochoty na nowe prace, a zauważyłam, że nie pochwaliłam się jeszcze kompletem sześciu serwetek, które zrobiłam jakiś czas temu, ale mi gdzieś umknęły.
Miał do nich powstać jeszcze obrus, ale niestety na planach się skończyło.
Tzn obrus powstaje już jakieś prawie 7 lat, więc pewnie nigdy go nie skończę...





Te odbarwienia to niestety wina aparatu, bo fotki robione przy niezbyt dobrym świetle.

Pozdrawiam gorąco:)


środa, 12 listopada 2014

Świątecznie


Witajcie.

Cieszę się, że do moje skromnego grona dołączyły kolejne osoby:)
Anek73, Joanna Mazurkiewicz, Kasiulka73- witam Was serdecznie i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej.

Na początku muszę się Wam pochwalić- dostałam zamówienie na obrus wraz z kompletem serwetek Richelieu, który będzie zdobił stół mojej kuzynki we Francji:)
Wzór wybrała sama, czekam tylko, aż poda mi wymiary- dobrze, że mam dużo czasu na reazlizację, bo aż do wakacji:)

A teraz właściwy tema.
Jakiś czas temu wspominałam, że jestem anty-świąteczna jeśli chodzi o robótki.
Jednak po zobaczeniu sopelków na jednej z grup rękodzielniczych na FB postanowiłam i ja spróbować, no i zakochałam się w nich:)

A oto moje wytworki:









wtorek, 4 listopada 2014

W przerwie Richelieu

Witajcie:)

Na początek chciałabym serdecznie powitać nowe obserwatorki- Efę i Kamilę. Jest mi niezmiernie miło, że dołaczyłyście do mojego skromnego grona:)

Dziś będzie króciutko, bo kompletnie opuściła mnie wena, jeśli chodzi o pisanie.
W dodatku jestem podziębiona, a przy mojej pracy niestety ciężko się wyleczyć- siedzę w ciepełku, ale jak przyjdzie klient muszę otworzyć okienko i wieje na mnie zimnem z podwórka...
No, ale w sumie nie mam co narzekać, bo praca nie taka zła:)

Dziś chciałam Wam pokazać moją najnowszą serwetkę na szydełku, która robiona była w przerwie między wyszywaniem:)
Wzór zaczerpnięty z internetu, ale jak to ja- musiałam się oczywiście pomylić, więc serweta nie jest identycznie odwzorowana.
Zrobiona kordonkiem cieniowanym różowym Cotton Filet.






A teraz kilka zdjęć zwierzaczka, który pomieszkuje sobie u mnie kilka godzin dziennie:)
Te z Was, które zaglądają do mnie długo, wiedzą, że to Bajbus- kot sąsiadki, który zostaje pod moją i babci opieką, jak sąsiadka wyjeżdza do pracy.





sobota, 1 listopada 2014

CHWILA ZADUMY

Dziś nie będzie o robótkach- po prostu muszę się wygadać...
Wyszło na to, że jestem najgorszą wnuczką na świecie, ale od początku.

Dzień Wszystkich Świętych jest dla mnie dniem, w którym idę na cmentarz i spędzam dużo więcej czasu z moimi zmarłymi bliskimi niż na co dzień. Z reguły- jeśli jest tak piękna pogoda jak dziś, siedzę na ławce i oddaję się rozmyślaniom na temat moich bliskich- tych, którzy niestety już mnie opuścili, ale też tych, którzy zostali, bo oni też kiedyś odejdą.
Z racji tego, że mieszkam z Babcią, to na cmentarzu również byłam z Nią.

No i się zaczęło...

W trakcie odwiedzania grobów rodziny- komentarze ze strony mojej Babci:
-te kwiatki tu nie pasują...
-ta chryzantema jest za duża...
-ta jest za biedna...
-tu za mało zniczy... itd.

Nie wytrzymałam w momencie, kiedy siedziałyśmy na ławce i zaczęła obgadywać obcych ludzi:
-ta za lekko ubrana...
-ta wygląda jak spod latarni...
-ta za chuda...
-a ta strasznie gruba- jak ona się mogła doprowadzić do takiego stanu (zaznaczam, że sama mam dużą nadwagę, więc tym bardziej mnie to zabolało).

Nie odzywałam się przez pewien czas, a w końcu powiedziałam jej parę słów prawdy, po czym oczywiście Ona śmiertelnie się na mnie obrazila, bo jak mogłam jej zwrócić uwagę, żeby nie komentowała innych ludzi, bo mnie to totalnie nie interesuje i ja nie po to tu jestem.

 Powiedzcie mi, czy na prawdę jestem aż tak zła, bo uważam, że nie mierzy się Chrześcijanina lataniem co niedzielę do kościoła, ale jego uczynkami na co dzień??
Czy ważniejsze jest chodzenie na msze, a na co dzień zachowywanie się w spoósb jaki pokazała dzisiaj moja babcia, czy lepiej nie chodzić do kościoła, ale pokazywać swoimi uczynkami swoją wiarę- być dobrym, uczynnym i nie krzywdzić innych??

Załamałam się tym wszystkim, a przede wszystkim postępowaniem starszych osób...
Co do wiary- zastanawiam się czy faktycznie Starsi Ludzie wszyscy wierzą, czy robią pewne rzeczy bo tak trzeba i wypada, a jak przychodzi do dobrych uczynków to ich nie widać...

Zostawiam Was również z tymi przemyśleniami.
Ja wiem, że się bardzo zawiodłam niestety:(